środa, 13 lipca 2011

Wczuj się w rytm miłości

  Siedziała przed lustrem i układała sobie włosy. Miękkie blond fale spływały po jej plecach niczym deszcz obmywający śpiących na ulicy bezdomnych. Nie wiedziała co zrobić, jaką fryzurę z nich ułożyć. Przecież jeśli pójdzie na kilka godzin do klubu na dyskotekę wszystko, co z nimi zrobi zepsuje się w mig. Nie będzie widać żadnych efektów jej ciężkiej pracy nad nimi. Ale musi ładnie wyglądać, bo po raz pierwszy, po wielu próbach ubłagania rodziców, wreszcie pozwolili jej iść. Chociaż nawet tym razem nie wspomniała ani słowem o żadnej imprezie. Tak po prostu zaproponowali żeby poszła i nawet dali jej pieniądze na bilet wstępu. Nie protestowała. Bo niby dlaczego? Ona też powinna się wyszaleć, zwłaszcza, że ma dopiero szesnaście lat. Stwierdziła, że je wyprostuje bo przynajmniej wtedy nie skręcą się tak szybko o ile w sali tanecznej nie będzie zimno albo wilgotno, w co akurat wątpiła. Podłączyła prostownicę do gniazdka. Przez ten czas zanim ona się nagrzeje, do tego stopnia, że będzie można prostować włosy, Maja weźmie się za robienie makijażu.
  Miała pełny zestaw do makijażu. Cienie do powiek, różnego rodzaju tusze do rzęs, pędzelki, eyelinery, kredki do oczu, szminki, błyszczyki.. Po prostu cały "arsenał do makijażu". Postanowiła, że podkreśli oczy koloru morskiego czarną kredką i tak zrobiła. Nałożyła na powieki szary cień i starannie wytuszowała długie i gęste rzęsy. Jeszcze tylko odrobina błyszczyku na usta.
  Skończyła. Teraz czas na te cholerne włosy. Zaczęła prostować kosmyk za kosmykiem. Gdy i to skończyła, przejrzała się w lustrze. Efekt doskonały! Jest gotowa na imprezę.
  Był późny wieczór, gdy Maja, pewnym krokiem wyszła z domu w szpilkach, spodenkach i bluzce na ramiączkach z wydrukowaną Myszką Mickey. Wieczór był ciepły. Szła na piechotę bo do klubu nie miała daleko. Przejść przez trzy ulice. I jest już na miejscu.
 Gdy doszła na miejsce musiała stanąć w kolejce aby kupić bilet. Minuty mijały niemiłosiernie powoli zanim stanęła przed wysokim mężczyzną sprzedającym bilety.
  Weszła do środka. Sala była prawie zapełniona. Wielu siedziało na fotelach i sofach przytulając się, niektórzy nawet po pijaku całując. Kilka par oczu zwróciło się w jej stronę.
  Nie pamiętała nawet momentu, w którym ktoś wyciągnął ją na parkiet.
                 "Ruszasz biodrami wypełniona mą pulsacją... "
   W tle słychać było hipnotyzującą piosenkę Basa Tajpana i Miuosh'a. Tańczyła. Ocierali się o nią nieznajomi. Czuła jak ich ręce wędrują po jej pośladkach. Niektórzy chcieli włożyć te swoje dłonie w jej spodenki. Mało brakło a udałoby im się, ale ktoś wyciągnął ją z tłumu spoconych ludzi, którzy ciągle tańczyli na parkiecie. Podeszli oboje do baru i zamówili sobie colę. Zobaczyła, że osoba, która wyciągnęła ją z tłumu, i obroniła przed tymi obleśnymi typami, to przystojny blondyn. Znała go. To był jej kolega ze szkoły. Miał na imię Dylan. Zaczęli rozmawiać. Po jakimś czasie razem spędzonym w tym klubie, wyszli z niego.
  Szli razem, trzymając się za ręce, nie wiedziała, dlaczego się na to zgodziła, ale nie przeszkadzało jej to, wręcz odpowiadało bo on od dłuższego czasu się jej podobał, a teraz jest tu z nią i odprowadza ją do domu. Gdy przeszli te kilka ulic, dzielących ją od domu, przystanęli. Chłopak przyciągnął ją do siebie. Objął ją ramionami i pocałował. To nie był natarczywy pocałunek. Odwzajemniła go. Jej usta idealnie pasowały do jego ust. To był słodki i niewinny, lecz długi pocałunek. Oderwali się od siebie i dziewczyna ruszyła w stronę drzwi.
  Dylan nadal stał w tym samym miejscu, podziwiając dziewczynę, którą kocha.

"Gorące niczym szept powieki"
jak długo jeszcze gorący niczym pierś oddech nieśmiale kocha ich?
jej ciała nie uwielbia nikt
nieśmiała pieszczota kocha w twoich ustach pierwszy pocałunek
to jest

rozstanie leży nareszcie
drży namiętnie niecierpliwy oddech
szukacie splecionej namiętności
pragnie gorąco nas pierwszy oddech

pierwszy pocałunek nie rozbiera nigdy ich
gorące piękno jest nieśmiale
a nasze ciała drżą niecierpliwie
rozbierają tęsknotę powieki

oni są
to przed splecioną jak włosy łzą rozbiera nieśmiałą łzę
leżę
a oni uwielbiają pierwszy oddech

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz