wtorek, 19 lipca 2011

Fall in Love

  Rzuciłam pełne gniewu spojrzenie w stronę zamykających się drzwi mojego pokoju. Miałam ochotę je otworzyć i pokazać wychodzącej osobie środkowy palec. Krzywda, jaką mi wyrządzono najwyraźniej z premedytacją, byłą zbyt wielka, abym dłużej powstrzymywała napływające mi do oczu przeźroczyste łzy. Płynęły wartkim strumieniem po moich policzkach skapując na puszysty dywan, którego miękkość była porównywalna do piany. Usiadłam po turecku na dywanie i dałam upust wszystkim smutkom. Płakałam, rzucałam się po podłodze, wrzeszczałam na cały głos, byle chociaż jakoś stłumić ból łamiący moje serce na pół. Cała drżałam, siedząc już spokojnie, obok sterty chusteczek higienicznych. Nie mogłam uwierzyć, że on mi to zrobił. Tak bardzo go kochałam, a teraz zostałam sama. Zostawił mnie. Bez żadnego powodu, bez zbędnych słów, tak po prostu. To zdarzenie do końca zniszczyło moje skrzydła. Już nie potrafię się podnieść. Nie polecę, nie mogę. Próbuję się podnieść, ale upadam w dół. W życiową przepaść, do której, prędzej czy później, i tak bym trafiła. Staczam się, powoli lecz stanowczo. Nic mnie nie uratuje, nic nie uśmierzy bólu. Podajcie mi colę light lemon i jakieś proszki przeciwbólowe, tym zakończę żywot. Ostatni łyk tej coli.


nie szukaj miłości -
sama cię kiedyś 
znajdzie...
Znów dla Ciebie, Natalko. Z myślą o ostatnich wydarzeniach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz