środa, 13 lipca 2011

HEY, I'M DRUNK AGAIN

Pijany umysł. Pijane ciało. Jego umysł nie był w stanie zarejestrować co się dzieje wokół. Nie myślał o tym, co zrobił. Nie pamiętał nic. Nie obchodziło go nic. Co z tego, że nie trafi do domu? Co z tego, że czeka na niego w domu ktoś, kto go kocha i ma nadzieję, że nie wlewał do gardła tej przezroczystej substancji, która upaja umysł? Mimo, że miał prawie dziewiętnaście lat, gdy wróci do domu matka znowu zrobi mu awanturę. Znów będzie słychać krzyki i jej histeryczny płacz. Nogi odmawiały mu posłuszeństwa z powodu nadmiaru alkoholu we krwi. Jakie to dziwne, że dzięki niemu stajemy się bardziej otwarci i ośmielamy się mówić o naszych uczuciach do innych, a przez niego tracimy najlepsze momenty naszego życia i uzależniamy się, nie mogąc praktycznie żyć bez alkoholu. Szedł chwiejnym krokiem drogą, auta raz za razem mijały go spokojnie nie zwracając najmniejszej uwagi na kolejnego młodocianego pijaka, włóczącego się po nocy lub wracającego z jakieś durnej imprezy, na której tylko piją, mimo, że nie mają do tego lat. Miał silne wrażenie, że nie obchodzi nikogo, że nieważne gdzie jest i gdzie był. Albo gdzie się tak nachlał. Kogo to obchodzi? Chyba tylko jego matkę. Dziewczynę już stracił. Odeszła od niego dwa miesiące wcześniej, kiedy zobaczyła go tak bardzo pijanego, że nie mógł podnieść się z ziemi. Zatrzymał się i rozejrzał nieprzytomnym wzrokiem po okolicy. Było ciemno, a jego zapite oczy niewiele widziały. Zobaczył jakiś płot, więc podszedł tam i zaparł się o niego plecami, żeby usiąść. Próbował zebrać myśli. Co się z nim dzieje? Chyba rzeczywiście dziś przesadził z piciem. Nie powinien tego robić. Musi się ogarnąć. Wyleczyć z nałogu, zacząć dbać o siebie, znaleźć sobie dziewczynę, która będzie go kochać takiego, jakim jest. Powieki stawały się coraz cięższe, aż w końcu opadły i nie chciały się otworzyć. Zasnął mając nadzieję na lepsze jutro. Śniąc, że stało się to, czego chciał. Gdy wrócił do domu, już trzeźwy, matka nie zrobiła awantury. Tylko pytała czy dobrze się czuje i czy czegoś nie potrzebuje..
Próbuję otworzyć oczy, huk rozlepianych powiek wiruje mi w głowie
Powietrze jakieś takie cięższe, chłepcę je chłepcę powoli na zewnątrz i do środka
Chyba już pójdę
Tyłek przymarzł mi do schodka
Pierwsza myśl: o Matko Boska
Druga myśl: o ja idiotka!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz