środa, 27 lipca 2011

Fuckin' perfect?

Jednym spojrzeniem możemy określić kilka zalet oraz wad u całkowicie nieznanego nam człowieka, którego przypadkiem spotykamy na ulicy. Można rozpoznać styl, określić czy ktoś ma dobry gust, albo czy jest to plastikowa lalka Barbie. Idę ulicą, bez parasolki, bo zostawiłam ją w domu. Na głowy ludzi spadają mieniące się w letnim słońcu krople ciepłego deszczu. Próbuję chronić głowę przed tymi kroplami zasłaniając ją rękoma. Szybkim krokiem przechodzę obok wielu nieznajomych twarzy. Tu idzie starsza pani z wnuczką, tam niewidomy z psem przewodnikiem, a tam stoi panienka z ustami jak glonojad chyba mieszkająca na solarium. Nikt nie jest tak cholernie idealny, każdy ma wady. Wada jest podstawą. Bez wad nie byłoby przecież także zalet. Instynktownie odwracam głowę w stronę sklepu, czując na sobie czyjś wzrok. Spoglądam na szybę, za którą jest wystawa. Napotykam wzrok starszej kobiety, uśmiechającej się do mnie zgorzkniale. Moje usta wyginają się w pół uśmiechu. Starsi ludzie mają szacunek do młodszych, ale czy zawsze młodsi okazują należny szacunek starszym osobom? Zanurzam się we własnych myślach, dążąc do ich głębi. Nie bój się głębokich myśli - nie utoniesz, mawiał pewien polski uczony. Dobrze, czas strącić z rąk krew innych ludzi. Każdy ma krew na rękach, nikt nie utrzymuje języka za zębami. Potrafimy popatrzeć komuś w oczy ciągle kłamiąc. Jeśli musisz skłamać to tylko w ważnej sprawie.
Blood on 
my hands.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz