czwartek, 28 lipca 2011

Przysięga

Nadszedł ten dzień. Dziewczyna w pięknej białej sukni szła w stronę ołtarza przy boku swego ojca. Na jej twarzy gościł uśmiech szczęścia z domieszką zdenerwowania. Organy grały muzykę, której nuty owiewały gości siedzących na ławkach. Przy ołtarzu czekał pan młody, wraz z księdzem odprawiającym uroczystą ceremonię. Sala zapełniona była gośćmi ubranymi w suknie i czarne garnitury. Całe pomieszczenie przypominało szachownicę. Szach-mat. Niedługo będzie po wszystkim. Szła w takt muzyki, płynącej prosto do jej uszu. Czy to tak zawsze wygląda? Wszystko ma swój niepowtarzalny urok. W powietrzu wyczuwalne było zdenerwowanie, drążące w ludzkich ciałach nerwy, wypływające na powierzchnię. Ceremonia się rozpoczęła. Do moich uszu nie docierało żadne wypowiadane słowo. Wsłuchiwałam się w bicie mojego serca, które co rusz przyspieszało. A gdyby złożyć wieczną przysięgę? A potem złamać tę pieczęć? Ciekawe co by się wówczas stało. Chciałabym spróbować. Ale wieczystą przysięgę złożyć diabłu. Samemu panu ciemności, nikomu innemu. Przekonać się jakie jest życie w piekle, a potem stamtąd uciec. Niczym upadły anioł powtórnie wzbić się w górę, unieść skrzydła i odlecieć łamiąc pieczęć. Ryzykując możesz wiele zyskać..
My life is different than your life.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz