środa, 16 listopada 2011

Cry, cry

Mlecznobiała, puchowa mgła okrywa wszystko wokoło. Biała kołdra w postaci śniegu ociepla drzewa, które smacznie pochrapuj w ciągu zimowego snu. Wokół coraz zimniej. Każda roślina traci ostatnią namiastkę ciepła jaką w sobie posiadała. Cały świat się teraz zmienia. Ulice stają się bardziej niebezpieczniejsze niż były dotychczas. I co tu zrobić? Spróbować cofnąć czas do pory, w której było lato, ptaki śpiewały swoje piękne melodie? Może jest taka możliwość..

We loved to ride our bikes
Playin' hide and seek
Sneeking all the night
Dancing in the street
I look back at the time
Now I realise
She loved to play with fire
I should have seen it in her eyes


czwartek, 27 października 2011

dead silence

Strzeż się Mary Shaw.
Lalka. Zwykła plastikowa kukiełka. A może to tylko pozory? Może jednak potrafi skrzywdzić w jakiś sposób? Może kiedyś, gdy popatrzysz na jakąkolwiek lalkę ona skieruje swoje przerażające spojrzenie na twoją twarz. Przestraszysz się? Zapewne tak. Gdy cię dopadnie pozostaną tylko ślady krwi i martwa cisza, która nigdy nie zniknie.. 
zapomnienie.
śmierć.
martwa cisza.

"Strzeż się spojrzenia Mary Shaw
Zamiast dzieci miała lalek sto        
A jeśli ujrzysz ją we śnie
Przed krzykiem niech Bóg broni Cię.."

sobota, 15 października 2011

beznadziejna rozpacz

Łatwo jest przywiązać się do zwierząt..
Na podłodze widnieją krwawe ślady kocich łap. Słychać krzyk kobiety, która histeryzuje, z błahego powodu, a  mianowicie, iż podłoga jest zakrwawiona, i musi ją znów umyć. Wychodzę z pokoju, bo zwabiają mnie pokrzykiwania siostry. Przez pierwsze kilka sekund nic nie rzuca mi się w oczy. Dopiero po chwili zauważam moją kochaną czarną kotkę ze zranioną tylną łapką. Zranioną to mało powiedziane. Skóra wisi ledwo trzymając się kości, widać ścięgna, wypływa krew. Wybucham płaczem, podnosząc ją i tuląc do siebie. Błagam ojca, żeby coś zrobił, żeby zawieźli ją do weterynarza. Cokolwiek, aby tylko jej nic nie było, żeby dalej żyła, żeby nie musieli jej zabijać. Siostra ofiaruje się, że zabandażuje jej tą łapkę, jednak robi to ojciec z wujkiem. Czuję ulgę, ale mimo wszystko nadal płaczę. Uciekam do pokoju, nie chcąc słyszeć kociego płaczu, którego nie mogę znieść, bo sama wtedy płaczę, nie mogę znieść zwierzęcego bólu. Wychodzę po kilkunastu minutach z niemym pytaniem zaklętym na ustach. Mama, widząc moją minę, mówi, że już skończyli. Rzeczywiście, widzę kotkę siedzącą na dywanie, i liżącą swoją zranioną, zabandażowaną łapkę. Do pokoju zaczynają się wszyscy schodzić. Wujek każe mi decydować: albo kotkę uśpi weterynarz, albo będzie się ona męczyć przez ponad pół roku. Zamieram. Nie chcę, żeby ją ktoś usypiał. Mówię to samo na głos, łkając. Ojciec wychodzi z innego pomieszczenia z wiatrówką w ręce. Nie! Tylko nie to. Ojciec krzyczy, żeby dać mu kota. Szwagier zabiera go i wychodzą na dwór. Uciekam z płaczem do pokoju, zabieram kilka paczek chusteczek i zaczynam płakać. Kolejne zwierzę musi cierpieć..



Już żadna łza nie spadnie na ziemię,
Już żaden krzyk nie zbudzi ciebie..

niedziela, 25 września 2011

Ognisko; Historie

 Późna godzina. Czerwonopomarańczowe płomienie ogniska ruszają się w swoim własnym rytmie, płynącym z lekkich podmuchów wiatru. Szarawe cienie, które tworzy światło księżyca w pełni, pełzają od osoby do osoby, zasłaniając nam twarze. Słowa, które wychodzą nam z ust straszą nasze jakże słabe umysły. Rodzinny krąg. Nie kamienny. Ciepłe rodzinne grono. Opowiadamy prawdziwe historie, które zdarzyły się nam lub naszym znajomym. O czym? O zbłąkanych duszach, które nie mogą przejść na drugą stronę - Duchach. Tłuszcz skapuje z smażonej na ognisku kiełbaski. Płomienie przygasają powoli, tym samym zabierając nam zbawienny ogień, który oświetla miejsce, gdzie się znajdujemy. Resztki drewna żarzą się melancholijnie. Powoli wszystko dobiega końca. Zbieramy manatki, ruszamy do domu, mimo, że nie mamy daleko, to odwracamy głowy do tyłu, aby sprawdzić czy jesteśmy bezpieczni. Bo zło może czaić się wszędzie.
Every night in my dreams
I see you, I feel you,
That is how I know you go on

Far across the distance
And spaces between us
You have come to show you go on 

piątek, 2 września 2011

Potion

Próbuję rozwiać mlecznobiałą mgłę wątpliwości, która napatoczyła się wokół mojego serca. Na myśl o tym, iż powinnam wrócić tam, zmienić bieg zdarzeń zaczyna wszystko wokół wirować. Cały świat powoli ginie w czeluściach nieznanego lądu. Wszystko, co jest niezbędne, tak po prostu znika z pola widzenia. Widzę tylko tę mgłę. Smagana błękitnymi płomieniami nadziei, próbuję wydostać się z przepaści, do której jak mniemam, wpadłam jakiś czas temu. Wzbijam się powoli, ale czy dam radę rozwinąć skrzydła na tyle, aby poszybować w przestworza? tego nie jestem pewna, bo moja pewność siebie ulotniła się wraz z miłością do życia.

For what I've done
I'Il start again
And what ever pain may come
Today this ends
I'm forgiving 

sobota, 27 sierpnia 2011

Danse Macabre

Już prawie rano, oczęta plamią. Słońce wzbija się ponad horyzont. Promienie przenikają poprzez zasłony. Niczym widmo przemykam się po domu. Tańczę wraz ze wskazówkami zegara, próbując tym samym przyspieszyć czas. Płuczę uczuciem goryczy szklankę, która w pewnym momencie wyślizguje mi się z dłoni, i z cichym brzdękiem tłucze się na podłodze. Próbuję zamaskować dziwne uczucie, zakryć jego powierzchnię biciem serca, tętnem. Tworzę całość, a nie ułamek, z własnym światem.
sobota; 5:32, zanurzam się w czeluściach czerni.


Chodź zatańczymy dziś dopóki gra muzyka,
bo zanim dogoni nas świt tango zmieni na recital.
Nie pytając księżyca ten ostatni raz
dzisiaj na zgliszczach życia i niech kończy się świat.

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

run away

Wszystko tak szybko mija. Pozwalam myślom krążyć po mej głowie. Wyruszam w podróż, mym celem jest odkrycie nowej, nieograniczonej przestrzeni, w której będę mogła zatopić smutki oraz żale. mam nadzieję na lepsze jutro, które nastanie, które zbliża się z każdą nową chwilą. Poddaję się, tym samym pozwalając na upozorowane zmiany swojego życia. Każdy krok, który podejmę i tak nic nie zmieni. Próbuję oderwać się od tego jakże nieistotnego świata, bo co mnie tu czeka? Nędzna rozpacz, która sprowadzi mnie na ziemię swoim wołaniem o pomoc. Nie umiem nieść pomocy. Rozpacz powoli umiera, krzyk staje się coraz cichszy. Aż wreszcie rozlega się praktycznie niedosłyszalny jęk rozpaczy oznaczający koniec.

F i r e i n m y h e a d .