środa, 13 lipca 2011

PODSZEPTY DIABŁA

Letni wietrzyk szepce słodkie słówka, które unoszą fale zanoszące je do uszu słuchaczy przebywających w parku. Słońce promieniuje złotymi blaskami, niczym lampka zaświecona w ciemną i bezgwiezdną noc. Ludzie upijają myśli słodkimi słowami wiatru. Wiatr, swoim szeptem, próbuje wmówić ludziom, iż świat, na którym żyją, jest jak najbardziej normalny. Zmącone myśli biegają po wszystkich zakamarkach mózgu. Pustka w oczach ludzi jest niewiarygodna, jakby odebrano im całą ich piękną duszę i nie mogli jej odzyskać. Wynoś się, precz! Otępione zmysły ludzi nie nadają się do niczego. Niby to zwykły wiatr. Najzwyklejsza część atmosfery. A jednak coś niebezpiecznego. On mąci w głowach ludzi. Nic przez niego nie jest zwyczajne, a już na pewno normalne. To on sprawia, że robimy coś wbrew naszej woli. Wolna wola praktycznie nie istnieje. To tylko teoria. Wiatr zaprzestaje swoich słodkich słów. Już nie szepce do uszu tych opętanych zombie. Ich spojrzenia odzyskują dawny blask. Już nie ma w ich oczach tej nienaturalnej pustki, która tak zmienia wygląd człowieka. Bo przecież oczy są odzwierciedleniem  duszy. Naszej duszy, którą mamy tylko jedną, i nikt oprócz nas nie ma do niej prawa...
„Mój cień jest jedyną rzeczą, która mi towarzyszy,
 Moje płytkie serce jest jedyną rzeczą, która bije,
 Czasami marzę by ktoś mnie odnalazł
 Żebym nie musiał już iść sam.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz